Wpisy

Media alarmują, że nadwaga i otyłość to obecnie największe zagrożenie dla zdrowia i jedna z najpoważniejszych chorób cywilizacyjnych XXI wieku. Alarmują też, że jemy ZA DUŻO. 

Czy nadmierna konsumpcja to rzeczywiście nasz jedyny problem?  

Osoby, które do mnie trafiają, z reguły nie radzą sobie z nadmiarem i utratą kilogramów, są i takie, a to tyczy się głównie osób aktywnych fizycznie, które mają problem ze zdobyciem mięśni, utrzymaniem niskiego poziomu tkanki tłuszczowej, z energią i siłą.

ALE O CO CHODZI? 

O niedostateczne odżywienie organizmu. Zwłaszcza kobiety! w ramach przekonania, że im mniej zjedzą, tym więcej schudną, zaniżają spożywany pokarm do takiej ilości, która nie tylko uniemożliwia utratę tkanki tłuszczowej (ba! często powoduje jej wzrost!), ale prowadzi do mniej lub bardziej zauważalnej destrukcji organizmu. Sportowcy zaś, jak się okazuje, często nie są w stanie realnie ocenić swojego wydatku energetycznego, stąd po prostu jedzą za mało, pogarszając swoje wyniki sportowe i skład masy ciała.

TNIEMY! 

Niewielki dzienny deficyt kaloryczny na poziomie ok. 300-500 kalorii teoretycznie powinien powodować utratę masy ciała (w praktyce bywa różnie), jednak większe ograniczenia dotkliwie uderzają w metabolizm, prowadząc do zachwiania równowagi w organizmie. Zawsze powtarzam, że organizm ludzki to skomplikowana maszyna i cwana bestia, która zrobi wszystko, by po pierwsze – przetrwać, a po drugie –  czuć się bezpiecznie w każdych warunkach. Co to znaczy? Kiedy zbyt drastycznie ograniczasz ilość spożywanych kalorii, organizm zaczyna oszczędzać energię na “wyższe cele”. Mimo, że trenujesz i trzymasz niskokaloryczną dietę, odchudzanie zwalnia lub zatrzymuje się. Może być gorzej, jeśli organizm naprawdę się zbuntuje, na ujemnym bilansie kalorycznym możesz zacząć przybierać na “wadze”. 

CO SIĘ DZIEJE W ŚRODKU? 

ZDROWIE

Jeśli jesz za mało, zwalnia Twój wewnętrzny motor, czyli tarczyca, obniża się też czynność hormonów płciowych (uboga dieta to najczęstsza przyczyna problemów hormonalnych!! zarówno u kobiet, jak i mężczyzn), wzrasta natomiast poziom hormonów stresu, takich jak kortyzol – o nim pisałam TUTAJ. Przewlekle podwyższony poziom kortyzolu może doprowadzić do naprawdę poważnych problemów, wymienię kilka:

  • spowolniona przemiana materii i przybieranie na wadze,
  • utraty tkanki mięśniowej i przybieranie tkanki tłuszczowej (głównie w okolicy talii),
  • wzrost poziomu cukru we krwi (a stąd już blisko do insulinooporności, cukrzycy),
  • problemy trawienne,
  • rozregulowane hormony,
  • nasilone symptomy PMS (napady na konkretne pokarmy, zatrzymywanie wody w organizmie, chwiejność nastrojów),
  • słabsza odporność organizmu.

 

 

 

SYLWETKA 

Dla organizmu priorytety są oczywiste: oddychanie, regulacja temperatury, ciśnienia, to pierwsze, na co należy przeznaczyć dostarczaną energię, dlatego, gdy tego paliwa jest za mało, nie masz co liczyć na wzrost siły i pobijanie rekordów w martwym ciągu. Brak siły i energii to nie wszystko. Jeśli nie dasz swoim mięśniom wystarczająco silnego bodźca treningowego, nie będą rosły, jeśli bodziec dasz, ale nie dostarczysz im materiału do odbudowy, to Twoje mięśnie przejmą rolę paliwa dla organizmu, zatem szybko je stracisz  – proste! Mięśnie (ich siła, odbudowa) to ostatnie, na co organizm będzie przeznaczał dostarczaną dawkę energii i pierwsze, czego się pozbędzie, gdy będziesz się głodzić. Im mniej mięśni, tym niższy metabolizm, im niższy metabolizm, tym szybsze tycie… CO JESZCZE? 

Sygnały, które mogą wskazywać na to, że jesz za mało: 

  • utrata miesiączki,
  • zmniejszone libido,
  • niski poziom energii, ciągłe zmęczenie,
  • wahania nastroju, stany depresyjne,
  • problemy z koncentracją,
  • uczucie zimna,
  • zaparcia,
  • zachcianki na słodycze,
  • wypadanie włosów,
  • łamliwe paznokcie,
  • sucha, ziemista skóra.

 Dlaczego “mogą”? Bo podane objawy można już przypisać konkretnym jednostkom chorobowym, choćby niedoczynności tarczycy. Pamiętaj jednak, że jeśli problemów z tarczycą nie masz, kiedy przeciągasz niskokaloryczną dietę, możesz łatwo do nich doprowadzić. Dobra wiadomość jest taka, że jeśli w porę zauważysz, że niebezpiecznie obniżyłeś kaloryczność swojej diety, podwyższenie jej szybko przywróci Twój organizm do normy. Jeśli nie potrafisz obiektywnie “prześwietlić” swojej diety, dobrym pomysłem może być udanie się do specjalisty, który pomoże Ci ocenić Twój dotychczasowy sposób odżywiania i dopasuje go do aktualnych potrzeb Twojego organizmu, by ten mógł znów zacząć prawidłowo pracować. 

Uzdrowienie metabolizmu

Jeśli już wiesz, że nie jesz wystarczającej ilości kalorii, kolejnym krokiem jest podjęcie sensownych działań.
Większość ludzi, którzy nie spożywają wystarczającej ilości kalorii, traktuje to jako jedyny sposób na utrzymanie obecnej wagi.
Wydaje się im logiczne, że jedząc więcej, prawdopodobnie przybiorą na wadze. Czy tak się stanie?
Niestety, to może być konieczne, by przywrócić normalny metabolizm, jednak potem redukcja nadmiernych kilogramów będzie łatwiejsza, a w niektórych przypadkach w ogóle możliwa! Choć to trudny proces, najgorsze, co możesz zrobić, to nadal utrzymywać niską energetyczność diety i powodować przez to dalsze szkody. Zdecydowanie lepiej jest odzyskać kilka kilogramów i naprawić przyczynę problemu, by później móc schudnąć.

ILE MAM JEŚĆ? 

To trudne pytanie. O tym, ile dokładnie kalorii potrzebuje Twój organizm i jaki rozkład makroskładników będzie dla niego tym najlepszym, decyduje wiele czynników, m.in.: stan zdrowia, poziom aktywności fizycznej, poziom stresu, jakość snu, rodzaj wykonywanej pracy, itd. Choć określenie, ile dokładnie kalorii potrzebujesz jest skomplikowane, są sposoby, by oszacować, ile mniej więcej powinieneś jeść, reszta to obserwacja i bieżące modyfikacje.  Możesz przetestować któryś z dostępnych kalkulatorów: 

http://www.calculator.net/calorie-calculator.html 
https://www.bodybuilding.com/fun/macronutcal.htm 
http://www.freedieting.com/tools/calorie_calculator.htm 

Przestrzegam jednak, korzystaj z tych urządzeń z przymrużeniem oka 😉 Jeśli zdecydujesz się na podnoszenie kaloryczności swojej diety na własną rękę i boisz się nagłego wzrostu czy to masy ciała, czy tkanki tłuszczowej, rób to ostrożnie, dokładając np. 100-200 kcal tygodniowo i bacznie się obserwuj. UWAGA! Twój organizm może różnie zareagować. Możesz schudnąć, ale możesz też przybrać na wadze. Często taki wzrost może być chwilowy, więc panika z tej okazji jest mocno niewskazana. Organizm potrzebuje chwili czasu, by odnaleźć się w tej nowej dla niego sytuacji, obiecuję jednak, że będzie Ci wdzięczny!  Pamiętaj, żadna skrajność nie jest ani dobra, ani zdrowa. Zarówno zbyt dużo, jak i zbyt mało jedzenia może prowadzić do poważnych i niekorzystnych zmian w Twoim organizmie. Nie bój się eksperymentować, ale ZAWSZE rób to z głową.  
Znajdź odpowiednią ilość pożywienia, które będzie Ci służyło i ciesz się zdrowiem, siłą i szczupłą sylwetką!

    

ŹRÓDŁA:

  • https://chriskresser.com/are-you-an-under-eater-8-signs-youre-not-eating-enough/

  • http://www.coachcalorie.com/not-eating-enough-calories-to-lose-weight/ 

Kortyzol, inaczej “hormon stresu” – to główny hormon glikokortykoidowy produkowany przez nadnercza. Hormon niezbędny do życia. Jego najwyższa produkcja przypada na godziny poranne, a w ciągu dnia spada, by późnym wieczorem umożliwić nam spokojny sen.
Kiedy wydzielanie kortyzolu jest prawidłowe (zatem ani zbyt małe, ani zbyt duże) organizm działa prawidłowo. Kłopoty zaczynają się, gdy jego wydzielanie ulega zachwianiu.

STRES!!

Stres to całkowicie normalna i naturalna reakcja bezwzględnie powiązana z naszym życiem, ale jak ze wszystkim – problem pojawia się, gdy jest go za dużo i przestajemy sobie z nim radzić.
Stresem dla organizmu jest każdy czynnik zewnętrzny i wewnętrzny, który zaburza w jakimś stopniu jego równowagę. Co to znaczy? Do zaburzeń doprowadzić może irytujący szef, korek w drodze do domu, toksyczny związek, w którym tkwimy, ale też zepsuty ząb, alergia lub zbyt wysoki poziom cukru we krwi.


Kortyzol i stres są od siebie zależne, zatem im bardziej się denerwujemy, tym bardziej wzrasta poziom kortyzolu.


STRATY:


– kortyzol negatywnie wpływa na syntezę białek mięśniowych – a oznacza to tyle, że na treningach możesz dawać z siebie wszystko, a podniesiony kortyzol w najlepszym przypadku uniemożliwi Ci zdobywanie mięśni. Czy może być gorzej? Owszem. Może dojść do sytuacji, kiedy wpadniesz w permanentny stan katabolizmu, zatem będziesz tracić mięśnie, na które wcześniej pracowałeś.

– przewlekle podwyższony poziom kortyzolu wpływa na gromadzenie tkanki tłuszczowej, zwłaszcza na twarzy, karku czy w pasie.

– stres może powodować zatrzymywanie wody w organizmie, co zaobserwować mogą i zawodnicy w trakcie przygotowywań do zawodów sylwetkowych, jak i “zwykły” Kowalski, będący na diecie redukcyjnej, czy też osoby, które pracują na zmiany lub zwyczajnie lubią zarywać noce – brak snu to ogromny stresor dla organizm

– utrudnia pracę tarczycy, ograniczając konwersję hormonu T4 do T3 na rzecz konwersji do nieaktywnego hormonu – rT3

– zbyt dużo “hormonu stresu” może zachwiać równowagę w jelitach, co przekłada się na gorsze trawienie i wchłanianie

– prowadzi do zaburzeń snu – budzisz się w okolicach godziny czwartej i nie możesz zasnąć – znasz to?

– organizm starzeje się szybciej, pojawiają się zmarszczki, skóra traci jędrność.


JAK SOBIE POMÓC?

– ogranicz spożycie kofeiny – jedna filiżanka kawy może podnieść poziom kortyzolu o ok. 30%! Jeśli nie wyobrażasz sobie poranka bez małej czarnej – spróbuj wersji bezkofeinowej, a tradycyjną kawę zostaw na później

– ogranicz wysiłek fizyczny – staraj się zamykać trening w godzinie, zrezygnuj lub zmniejsz ilość wysiłku aerobowego

– odpoczywaj, wysypiaj się, zadbaj o dobrą regenerację i fizyczną, i emocjonalną. Masaż, joga, medytacja?

– włącz do suplementacji kwasy tłuszczowe omega 3 – polecam minimum 1500 mg (EPA i DHA łącznie)

– nie zapominaj o magnezie i witaminie C

– spróbuj adaptogenów (są to związki, które zwiększają odporność na stres): Rhodiola Rosea, Ashwagandha

– spróbuj fosfatydyloseryny – znajdziesz ją w kurzych sercach, a jeśli zależy Ci na większych dawkach, powinieneś zaopatrzyć się w odpowiedni suplement

– uśmiechaj się! Choćby na siłę. Śmiech, radość, spędzanie czasu z przyjaciółmi, dobra książka, film; czasem lepszy może okazać się spacer z przyjacielem niż ciężkie zasuwanie na siłowni. 

– ogranicz cukier w swojej diecie. Może przekonasz się do śniadań bez udziału węglowodanów, a spróbujesz zjadać je na kolację? UWAGA, czasami problemem może być zbyta mała ilość węglowodanów w diecie.

– uspokój się! Staraj się unikać wszystkiego, co podnosi Ci poziom… kortyzolu 🙂 Nie denerwuj się błahymi sprawami, naucz się podchodzić do życia z większym luzem.